Papierze, co słychać?

Uświadomiłam sobie ostatnio, że kaligrafia to nie jedyny sposób na zetknięcie się z papierem. W psychologii nazywa się to "błysk" - kiedy dostajemy pewnego rodzaju oświecenia. Tym większy jest to błysk, jeśli uświadamiamy sobie coś, co było tak oczywiste, że aż niezauważone.
Od pewnego czasu mam więcej wolnych chwil na czytanie (i oglądanie filmów też). I tak się jakoś złożyło, że zaczynam przypominać sobie, że lubię pisać i chciałam być kiedyś dziennikarką. Myślałam o radiu (jako dziecko nagrywałam audiobooki na kasetę magnetofonową i tworzyłam własne listy przebojów), ale też - nie mogę ukryć - kręcą mnie takie gatunki jak esej czy reportaż (z felietonem chyba dotychczas nie udało mi się zaprzyjaźnić - jako autorce). Poza tym nieraz układałam w głowie rymowanki lub teksty piosenek... Zadałam sobie pytanie: czemu nie mogę tego po prostu pisać? Czytać (kontakt z papierem), aby wzbogacać słownictwo i styl oraz pisać (kontakt z papierem). Mało brakowało, a założyłabym nowego bloga w tym celu, jednak wymyślone przeze mnie adresy były już zajęte. W tym momencie nadeszła ta myśl: przecież mam już bloga, który pasuje do tego, co chcę robić! Kaligrafia z pisaniem i czytaniem wcale się nie kłóci, a wszystko pięknie łączy wspólny mianownik: papier.
Ach... Zatem teraz oficjalnie poszerzam profil bloga o moje teksty, a w praktyce już niedługo!


Na zdjęciu: zakładka do książki mojego autorstwa oraz trzysta któraś strona Imienia Róży Umberto Eco

PS Fotografie i grafiki także między innymi robi się po to, aby wylądowały na papierze... Dlaczego i tym nie mogę się dzielić? Ano, mogę!

Komentarze