Pomiędzy nimi jakieś 10 gór

Charles Martin to jeden z moich ulubionych pisarzy. Łapię każdą jego powieść, pomimo świadomości spotkania się z czyimś rozrywającym serce cierpieniem. Chcę wiedzieć, co spotkało jednego z bohaterów, kto okaże się niosącym bezwarunkową i mądrą miłość, jak zostanie uleczone czyjeś serce, a także - w jaki sposób bohater będzie przeżywał miłość do kobiety. Może to wyraz doszukiwania się pewnego schematu, ale chyba nie da się go uniknąć. Lubię wiedzieć, czego mogę się spodziewać po autorze i dlatego sięgam po Martina - żeby zobaczyć, jak ktoś odnalazł nadzieję wśród nawet najtrudniejszych przeciwności, jak ktoś "zły" staje się "dobry", ktoś nie znający głębszego sensu życia - odnajduje skarb, a ktoś opierający się na ulotnych wartościach, traci swą moc.

"Pomiędzy nami góry" to urzekająca książka o woli przetrwania. Prezentacja głębokiej troski, dyskusja o istocie małżeństwa. Podziwiam niezachwianego w swych wartościach Bena, który staje się nauczycielem Ashley, gdy okazuje się, że nie spotkała jeszcze prawdziwej, porywającej serce, miłości. Ta powieść zachęca do tego, aby szczerze, mocno i z całkowitym oddaniem - kochać.

Zachwyt nad pisaną treścią sprawił, że wiele razy krążyłam myślami wokół filmu wzorowanego na powieści - prędzej czy później musiałam go obejrzeć, aby spróbować jeszcze raz się zachwycić, a co się nie udało. W mojej opinii kinowa wersja zapożyczyła z książki ogólny pomysł na scenerię i sytuację bohaterów, ale wykreowała inne postaci. Filmowy Ben wydaje się być ciągle smutny i przygnębiony. Ashley tak książkowa, jak i filmowa była nieco zagubiona w życiu, ale obraz nie przekonał mnie do tego, że się odnajdzie. I książka i film równie się ciągnęły, jednak dla mnie różnią się przede wszystkim przekazanymi wartościami. Pierwowzór na pewno przekazuje ich więcej: choćby mniej ucierpiała męska godność. Wyjaśnienia poniżej.


Książka a film - różnice, jakie pamiętam (spojler)

1. Ben - w książce nie chciał przespać się z Ashley, choćby dlatego, że nie wykluczał w przyszłości spojrzenia jej narzeczonemu w oczy. Filmowy Ben nie miał tego problemu, a patrząc w oczy facetowi swej towarzyszki niedoli wyglądał na umęczonego (jakby nie przemyślał tego wcześniej albo nie chciał).

2. Ashley - i w książce i w filmie Ashley wybrała takiego przyszłego męża, bo to "miły facet", ale to z książki dowiedziałam się, że ona zbytnio nie poznała prawdziwej miłości, ani też do końca w taką nie wierzyła. Z narzeczonym po prostu miło spędzała czas, ale według Bena nie to było wyznacznikiem do podjęcia decyzji o poślubieniu kogoś (raczej, żeby miło spędzić czas np. kupuje się psa, a nie bierze ślub).

3. Pilot awionetki w książce miał żonę, a w filmie uważał, że nie warto się uwiązywać. W książce dodatkowo Ben dostarcza żonie Waltera kilka drobiazgów zabranych z awionetki i dowiaduje się, że "nie brał na pokład byle kogo".

4. W książce Ben ciągnie - ze względu na jej uraz nogi - Ashley na skonstruowanych przez siebie saniach, w filmie potrafi ona sama dreptać po zaspach.

5. W książce było więcej niebezpiecznych sytuacji, chwila, chwila... Pies zaczepił łosie? Czy jakieś inne miłe zwierzęta? Zapomniałam, ale w filmie tego nie było.

6. W książce chata, do której trafili Ben z Ashley była schroniskiem, miejscem na organizację obozów, ale zamknięto je na okres zimy. W filmie nie wiadomo do końca, co to było. Ben nie znalazł tam naściennej mapy, aby jakoś odgadnąć swą pozycję i obrać kierunek, jak to miało miejsce w książce...

7. ...W ogóle w książce Ben bardziej starał się określić ich położenie i nawigować, a w filmie szli jakby na wyczucie, przed siebie, a przecież góry wyglądają całkiem inaczej z góry niż z dołu, a oni zeszli i idą sobie przed siebie...

8. Ogólnie książka była dla mnie głębsza, trudniejsza, a jednak bardziej pozytywna, a film jakiś taki mdły od początku do końca. Chociaż najbardziej mi się podobał moment, gdy Ben i Ashley spotkali się w restauracji, aby porozmawiać, jak ich życie wygląda po tych trudnych... przejściach...

9. Żona Bena w książce zmarła z powodu oderwania łożyska - wykrwawiła się będąc w ciąży, tracąc także bliźnięta, które w sobie nosiła... Ogólnie był to temat bardziej złożony - Ben chciał, aby żona przeżyła i jako lekarz proponował usunięcie zagrożonej i zagrażającej życiu ciąży, a ona nie chciała i się pokłócili, po czym on poszedł pobiegać, a ona w tym czasie umierała... W filmie miała guza mózgu, a Ben nie zdołał jej uratować.



"Pomiędzy nami góry" Charles'a Martina to jednak tylko podstawa, na której nakręcono film. Gdyby nazwano go ekranizacją, ktoś dołożyłby starań, aby zachować jak najwięcej szczegółów. Do pisarza się nie zraziłam, wręcz przeciwnie, czekam na kolejne książki i najlepiej - ekranizacje (żadne tam adaptacje czy kanwy powieści).

Komentarze