Płynne złoto

Wbrew (także moim własnym) skojarzeniom, w tytule posta nie chodzi o piwo, które kupiłam, żeby oglądać pierwszy mecz Mistrzostw Świata (bo nie kupiłam). Moim płynnym złotem jest teraz jeden z tuszy, które dzisiaj doszły w paczce, żebym mogła w domu ćwiczyć frakturę. Wprawdzie jakiś czas temu maczałam odpowiednio przycięty patyczek w tuszu kreślarskim, ale to, co będzie działo się jeszcze dzisiaj z tuszem do kaligrafii, stalówkami i wiedzą z kursu, już przed rozpoczęciem jest nową, niesamowitą frajdą. Zatem kończę post i do dzieła!


Komentarze