Nie, żebym tęskniła, ale żeby nie było, że zapomniałam

Założyłam sobie, że wpisy będą w poniedziałki (może ktoś nie lubi tego zacnego dnia tygodnia, ale dla mnie jest jakimś wyjątkowym dniem - jak początek, jak sprawdzenie, czy życie co tydzień musi być takie samo, czy może właśnie nie ma w nim rutyny... Każdy poniedziałek jest inny, a umilam go sobie kaligrafią). Raz mnie nie było. Potem znowu coś i znów w tryb jest wpaść trudniej... Ale od czego jest wtorek? Może być od nadrobienia. Zaczęłam już drugi semestr kaligrafowania, więc za jakiś czas przedstawię moje postępy. Póki co muszę potajemnie doszlifować pisanie okręgów i półokręgów. A tymczasem, aby w tej powracającej za okno bieli przypomnieć, czym jest zieleń, przedstawiam kartkę urodzinową o zielonym polu golfowym (solenizant był w pełni świadom, że to nie przypadek). 



Komentarze