Ledwie zaczęłam, a już wspominam

Jest taka piosenka, która brzmi (bardziej) mniej (niż) więcej: "Już pora spać...". Mnie jednak zachciało się jeszcze powspominać takie zamierzchłe zeszłoroczne czasy... Nie wiem jak narodził się pomysł, żeby iść na warsztaty/kurs kaligrafii, ale wiem, że znalazłam jakiś czas temu (w pierwszej połowie 2014r.) filmik, dzięki któremu zostałam zainspirowana do stworzenia narzędzi do kaligrafii. Użyłam:
- patyczka, 
- noża (może "nóż" brzmi zbyt szumnie - chodzi o nożyk do obierania ziemniaków), 
- stłuczonego szklanego pilniczka,
- tuszu pamiętającego jeszcze czasy, kiedy chodziłam do podstawówki,
- oczywiście papieru - korzystałam z mojego Zbioru Kartek Jednostronnie Wykorzystanych.



Najważniejsze było, żeby pisać. Nie wiadomo jak, nie wiadomo co, ale byle spróbować "jak to jest" - maczać i kreślić po papierze.

Tak wyglądają jedne z pierwszych próbek. 

Jest pewna przyczyna tego, dlaczego akurat wzięło mnie na wspominki. Chodzę na kurs i teoretycznie piszę coraz ładniej (w tej chwili stylem copperplate, ale pewnie za niedługo poćwiczę znowu frakturę). Domownicy i znajomi zachwycają się, a ja... Im więcej piszę, tym mniej podobają mi się moje wyniki. Z pisania patyczkiem byłam bardzo zadowolona, a teraz myślę o przejściu na jakiś inny rodzaj stalówki i zaczynam rozumieć o wiele bardziej zaawansowane ode mnie osoby, które na kursie "nie wierzą" pani prowadzącej, że "napisały to pięknie". Czy jest na to jakieś antidotum?


Zapraszam do czytania na aktualnej stronie www.piekneslowa365.pl.
Monika - kaligrafuję i tworzę treści

Komentarze

  1. Mnie się tam podoba, a patyczek jest "the Best". Na Twoim miejscu nie kupowałbym stalówek, tylko nazbierał w lesie i na strugał. Wyjdzie taniej i w zgodzie z tzw. naturą. Mam dobry nożyk (nie do ziemniaków) to oferuję usługi rzeźbiarskie, tylko dostarcz materiał do produkcji ;) Chyba wyhaftuję Ci ten patyczek na pamiątkę... Pomysł jak znalazł na koszulkę...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz